Czasem denerwuje nas, gdy widzimy, że ktoś „tak robi, żeby się nie narobić”. W rzeczywistości jednak wszyscy działamy zgodnie z zasadą najniższej energii. I ma to głęboki sens, pod warunkiem, że zasada ta jest ukierunkowana na maksymalną efektywność przy minimalnym wysiłku.
W taoizmie jedną z ważniejszych zasad jest wu-wei, tłumaczona z chińskiego jako „niedziałanie”. Zdarza się, że w naszej kulturze pojęcie to jest źle rozumiane, gdyż kojarzy się z biernością, czy nawet z lenistwem. A przecież od dziecka uczą nas, że należy raczej „chwytać byka za rogi” niż płynąć z prądem. Doceniamy wysiłek, nawet gdy na końcu okazuje się on nieskuteczny.
Amerykański pisarz Winston Groom myślał chyba jednak bardziej taoistycznie. W swojej powieści „Forest Gump” zawarł takie oto zdanie:
„Płyń z prądem, przyjacielu, i gdy cię będzie unosił, leciutko mu pomagaj, omijaj rafy, walcz z mrokiem i nigdy, nigdy się nie poddawaj.”
Myślę, że to może być dobra definicja tego, czym jest zasada najniższej energii.
Nie marnuj energii
Istota tej zasady (podobnie jak samo sedno wu-wei) nie tkwi w bierności, a w wykorzystywaniu tego, jak sprawy się układają. Zamiast walić głową w mur, powinniśmy raczej szukać w tym murze wyłomu. Zamiast płynąć pod prąd, lepiej zastanowić się, jak osiągnąć swojej cele, korzystając z tego, jak prowadzi nas nurt rzeki.
Naszym celem powinien być więc nie jak największy wysiłek, ale osiąganie jak najlepszych efektów przy jak najmniejszym wysiłku. I tak też – choć często nieświadomie – postępujemy.
Rób to, co Ci się energetycznie opłaca
Jako klienci – wybieramy często produkty w miarę dobre, w akceptowalnej cenie, których zakup nie będzie od nas wymagał zbyt dużego wysiłku. Dlatego np. lepiej skonstruowane sklepy internetowe notują mniej porzuconych koszyków zakupowych niż te, w których klient co i raz natrafia na “rafy”, np. w postaci konieczności rejestracji. Czasem na tej tendencji klientów do ułatwiania sobie życia zyskują sprytni telemarketerzy, którzy wiedzą, że przy odpowiednio sformułowanej ofercie, klientowi łatwiej będzie zgodzić się na zakup, niż odmówić.
Jako pracownicy również idziemy po najniższej linii oporu. To nie znaczy, że każdy jest leniwy lub pracuje zgodnie z zasadą „cichej rezygnacji” (a więc wykonując minimum tego, co konieczne). Jeśli jednak mamy poczucie, że np. sposób wykonywania naszej pracy jest nieodpowiedni, ale zarazem nasz szef z wielkim oporem reaguje na wszelkie propozycje zmian pochodzące od pracowników, pewnie machniemy ręką i pozostaniemy przy biernej, choć nieefektywnej pracy. W tym przypadku dyskusje z szefem byłyby dla nas zbyt wielkim wysiłkiem.
Zasada najniższej energii może być jednak wykorzystywana bardzo pozytywnie. Jeśli szef jest otwarty na pomysły pracowników, ci będą chętniej zgłaszali propozycje usprawnień. Dzięki temu oni sami będą mieli większą motywację do pracy, a procesy w firmie będą stale usprawniane.
Z drugiej jednak strony – taka sytuacja może być bardziej obciążająca dla menedżera. Z punktu widzenia szefa, łatwiej jest wydawać rozkazy i rozliczać z wykonywania zadań niż prowadzić nieustanny dialog. A więc coś, co ułatwia komunikację i usprawnia pracę, może być zarazem kosztowne energetycznie dla samego lidera. W związku z tym ustalanie energetycznych kosztów między ludźmi będzie wymagało pewnych kompromisów.
Zasada najniższej energii – w książce
Między innymi o takich zjawiskach oraz związanych z nimi niuansach pisze Michał Słotwiński w książce „Zasada najniższej energii. Dlaczego nam się nie chce i jak to wykorzystać w komunikacji, zarządzaniu, marketingu i sprzedaży”.
Zgodnie z tytułem, znajdziemy w niej omówienie zasady najniższej energii w każdym z wymienionych aspektów. Nie zabrakło też ciekawostek dotyczących tego, jak pozornie drobne modyfikacje prowadzą do wielkich zmian.
Oto przykład:
„W 1998 roku w Wielkiej Brytanii zmieniono sposób pakowania tylenolu: z pojemniejszych buteleczek na mniejsze blistry, z których każdą tabletkę trzeba osobno wycisnąć. Efektem był spadek liczby samobójstw z użyciem tego leku o 43% w ciągu 11 lat, a powiązanych z medykamentem stosowanym przy przeszczepie wątroby o 61%.”
Jak można to wytłumaczyć? Choćby tak, że „zwiększenie kosztu energii czynności w wielu przypadkach doprowadziło do jej zaniechania, nawet jeżeli efektem był wybór alternatywnego rozwiązania.”
Mówiąc prościej – ludzie przeważnie szukają prostych rozwiązań. Jeśli chcemy sprawić, by postępowali w określony sposób, powinniśmy dążyć do maksymalnego ułatwienia pożądanego przez nas postępowania. I przeciwnie, jeśli chcemy, by ludzie czegoś nie robili – utrudnijmy im to.
Zgodnie z taką właśnie zasadą, bardzo łatwo jest np. założyć nowe konto w banku lub zamówić dodatkową usługę u operatora telefonicznego. Gdy jednak zechcemy zrezygnować, może się okazać, że gotowe formularze nie istnieją, a wniosek trzeba wysłać tradycyjną pocztą. To nie przypadek, a przemyślana strategia – zgodna z zasadą najniższej energii!
Im prościej, tym skuteczniej
Im mniej wysiłku będzie kosztowało wykonanie danej czynności, pracy, czy nawet dokonanie zakupu, tym więcej osób będzie postępowało zgodnie z tak zaprojektowanym sposobem działania.
Oczywiście łatwiej powiedzieć niż wykonać, ale istnieją sposoby, dzięki którym upraszczanie będzie możliwe i skuteczne. Jednym z takich rozwiązań jest chociażby dzielenie większych procesów na najprostsze kroki.
Jeśli np. wyznaczymy pracownikowi zadanie: „sporządź wniosek”, zostanie to odebrane jako poważna praca obarczona dużym wydatkiem energetycznym. Możliwe, że z wykonaniem takiego zadania pracownik będzie się ociągał. Jeśli jednak zamiast tego otrzyma listę zadań w stylu: „pobierz formularz, wypełnij sekcje A, B i C, wyślij do X” – może to zostać odebrane jako zadanie znacznie prostsze. W efekcie, taka praca zostanie wykonana szybciej i chętniej.
W książce zasada najniższej energii została omówiona oddzielnie w kontekście sprzedaży i marketingu, zarządzania, komunikacji, rynków, a nawet myślenia. Każdemu z tych obszarów został poświęcony oddzielny rozdział.
Jeśli więc interesuje Cię temat wykorzystywania zasady najniższej energii w którymkolwiek ze wspomnianych aspektów, w książce Michała Słotwińskiego znajdziesz wiele informacji oraz wskazówek. Pomogą Ci one świadomie wykorzystywać opisywaną zasadę zarówno w działaniach własnych, jak również w odniesieniu do innych osób (np. klientów lub pracowników).
Książkę otrzymałem od wydawnictwa MT Biznes