Ponad dwa lata temu zdecydowałem się na leasing samochodu osobowego. Dziś po leasingu nie ma już śladu, a ja pomykam autem starszym, ale za to bez związanych z nim zobowiązań finansowych. Jeśli rozważasz możliwość wzięcia samochodu w leasing, przeczytaj. Być może moje doświadczenia pomogą Ci w podjęciu decyzji dobrej dla Ciebie.
Napiszę to od razu: nie zamierzam nikogo zniechęcać do leasingu. Mało tego, bo uważam, że moje doświadczenia z leasingiem nie były złe. A jednak uznałem, że w mojej sytuacji nie jest to dobre rozwiązanie. A przynajmniej – nie teraz. Ale po kolei…
Zmiana samochodu dzięki leasingowi
Na leasing samochodu osobowego zdecydowałem się, choć nie musiałem wtedy zmieniać auta. Był grudzień 2014 roku, a moja Alfa Romeo 147 spisywała się prawie doskonale (możecie wierzyć lub nie, ale – wbrew obiegowym opiniom – mój egzemplarz był prawie bezawaryjny).
Miałem jednak świadomość, że samochód był coraz starszy i kłopotów mogło przybywać. Jednocześnie uważałem, że mogę sobie pozwolić na leasing nowego lub prawie nowego samochodu. Aby jednak nie dać się porwać zwodniczym emocjom, przez cały czas starałem się brać pod uwagę, że będąc przedsiębiorcą, moja sytuacja finansowa może ulegać wahaniom. Dlatego nie chciałem brać na siebie dużych zobowiązań. Postanowiłem, że wybiorę samochód stosunkowo niedrogi, a raty rozłożę na maksymalny możliwy czas, tak aby opłata miesięczna była kwotą jak najmniej odczuwalną dla mojego budżetu.
Dokonując wyboru, zazwyczaj kieruję się zasadą jak najlepszej relacji jakości do ceny. Tak też było i tym razem, dlatego wybór padł na Renault Megane w wersji po liftingu. Wcześniej zapoznałem się z wieloma testami, a decyzja zapadła tym łatwiej, że w przeszłości miałem już Megane (model Coupe pierwszej generacji) i miło wspominałem to autko.
Gdybym dokonywał zakupu nowego samochodu, model Megane III mógłbym nabyć o ok. 10.000 zł taniej niż porównywalne auto kompaktowe innego producenta. A to bardzo mocny argument! Ostatecznie jednak, w miejsce nowego samochodu z podstawowym wyposażeniem, wybrałem roczny pojazd z „salonowego” komisu, w bogatej wersji, co pozwoliło mi otrzymać jeszcze więcej i zapłacić jeszcze o kilka tysięcy złotych mniej. Logicznie rzecz biorąc, był to bardzo rozsądny wybór.
Moje doświadczenia z leasingiem
W grudniu 2014 roku analizowałem oferty od firm leasingowych z myślą o leasingu samochodu 2-3-letniego na okres 5 lat. W styczniu 2015 roku nadal wertowałem oferty, ale zacząłem myśleć o wzięciu w leasing auta nowego lub rocznego. Ale w takim przypadku leasing wolałbym wydłużyć do 7 lat, a taką możliwość dawał tylko Getin.
Dla osób zainteresowanych tym tematem przygotowałem wpis uzupełniający (klik!).
Pamiętam, jak w bardzo ulewne, wietrzne i ciemne popołudnie jechałem na drugi kraniec Warszawy, by na żywo zobaczyć upatrzone auto. Pamiętam, jak kilka dni później wybrałem się na krótką jazdę próbną i zdecydowałem się na zakup. Zresztą, na tym etapie była to już właściwie tylko formalność, bo w mojej głowie decyzja zapadła wcześniej.
Zdążyłem się już także skontaktować z pośrednikiem leasingowym, ponieważ ze względu na moje obawy związane z Getinem, uznałem, że lepiej skorzystać z pomocy profesjonalisty. Dziś nie mam jednak pewności, czy miły pan z GO-leasing faktycznie był do czegokolwiek potrzebny – myślę, że gdybym brał leasing po raz drugi, zająłbym się wszystkim sam.
Jedynym pewnym plusem pomocy agenta był fakt, że to on odebrał z komisu dokumenty, przekazał je do rejestracji i odebrał tablice rejestracyjne. Kiedy więc przyjechałem po samochód, czekał już na mnie czysty, z zamontowanymi na nim, nowymi tablicami.
Pamiętam powrót do domu i stres, jaki wiązał się z tym, że poruszałem się pojazdem, którego jeszcze dobrze nie poznałem. To, co dobrze w tym aucie wspominam, to wnętrze sprawiające bardzo przestronne wrażenie, dość komfortowe zawieszenie i mnóstwo fajnych udogodnień (np. system głośnomówiący Bluetooth z systemem odczytującym sms-y, czy dobrej jakości fabryczne car-audio).
Niestety, po kilku tygodniach uświadomiłem sobie, że nie specjalnie się z tym samochodem „dogaduję”. Żeby było jasne: przez cały okres użytkowania nie miałem ani jednej awarii, jednak jeżdżąc Alfą, przyzwyczaiłem się do auta o bardziej sportowym charakterze. Megane podróżowało się wygodnie, niemal dostojnie, jednak bardzo mi w nim brakowało jakiegoś pazura, czegoś, co dawałoby frajdę z jazdy.
Ale to nie wszystko. Mijały kolejne miesiące, a ja uświadamiałem sobie, że do klientów wyjeżdżam sporadycznie, dłuższe trasy trafiają się jeszcze rzadziej, a samochód większość czasu spędza w garażu. Stąd też coraz bardziej dojmująca wątpliwość, czy w mojej sytuacji leasing ma w ogóle sens. A jeśli nie…?
I tu dochodzimy do kluczowej wady leasingu.
Z leasingu trudno zrezygnować przed upływem dwóch lat, ponieważ tyle wynosi okres amortyzacji.
Mówiąc krótko: na upartego da się zrezygnować z leasingu wcześniej, ale jest to bardzo niekorzystne finansowo. Dlatego lepiej przeczekać dwa lata i wtedy wykonać jedną z dwóch operacji:
- Dokonać wykupu samochodu i sprzedać go za gotówkę.
- Dokonać cesji leasingu – tzn. znaleźć klienta firmowego, który za „odstępne” przejmie leasing i będzie spłacać raty nadal.
W obydwu przypadkach będziemy stratni, tzn. stracimy opłatę wstępną, której dokonaliśmy względem leasingodawcy, a odstępne zazwyczaj rekompensuje ją tylko częściowo. Nikt też nie zwróci nam wpłaconych rat, tym bardziej, że samochód zdążył już stracić na wartości. Dobrze przynajmniej, że raty, które zostały wpisane w koszty, nadal tam pozostają (ale w tym właśnie celu musimy odczekać 24 miesiące).
Co do wyboru opcji pierwszej lub drugiej – w moim przypadku praktycznie nie było różnicy. W obydwu przypadkach skutki finansowe byłyby dla mnie prawie identyczne. Problemem pozostawało jedynie znalezienie osoby/firmy skłonnej do przejęcia leasingu. Gdybym długo nie mógł takiego chętnego znaleźć, wówczas myślałbym o wykupie. Na szczęście, telefony rozdzwoniły już zaraz po wystawieniu ogłoszenia i cesja przebiegła bez problemów, choć muszę przyznać, że sama procedura trwała długo (około miesiąca).
Tematowi cesji poświęciłem ten wpis.
Wady i zalety leasingu samochodu osobowego
Leasing samochodu osobowego ma wiele zalet. W moim przypadku okazało się, że leasing można wziąć bardzo szybko (w ciągu kilku dni) a procedury nie są zbyt skomplikowane. W efekcie, samochód można wziąć w leasing szybko, a przy tym taniej i na dłuższy czas niż w przypadku zakupu na kredyt. Plusem jest także możliwość sfinansowania zakupu auta używanego.
Prawda, że to bardzo kuszące? Pomyśl, jeśli tylko zechcesz, za kilka dni możesz odjechać nowym lub kilkuletnim autem, a potem spłacać raty, które częściowo lub całkowicie* wliczysz w koszty uzyskania przychodu.
Zanim jednak pobiegniesz do salonu lub komisu, weź pod uwagę także to, że leasing wiąże się z poważnymi zobowiązaniami. Czasem większymi niż kredyt! Leasing dosłownie oznacza „wypożyczenie” samochodu, a więc aż do chwili wykupu końcowego właścicielem pozostaje leasingodawca. A to oznacza, że wszystkie decyzje związane z samochodem należy konsultować z nim.
Przykłady
- Ubezpieczenie, to nie tylko konieczność opłacenia OC+AC+NW, ale też obowiązek uzyskania od leasingodawcy zgody na podpisanie umowy z wybranym towarzystwem ubezpieczeniowym z uwzględnieniem opcji wskazanych przez firmę leasingową. Można też wybrać ofertę ubezpieczeniową leasingodawcy, ale nie zawsze się to opłaca.
- Samochód, dopóki jest w leasingu (a więc nawet 7 lat) trzeba serwisować i – zgodnie z umową – należy to robić w serwisie zaakceptowanym przez leasingodawcę. Teoretycznie możliwa jest opcja, że firma nie zaakceptuje nawet autoryzowanego serwisu A i będzie wymagała, by przeglądy wykonywać we wskazanym przez siebie serwisie B.
- Gdybym chciał wykonać w aucie jakiekolwiek modyfikacje, np. zamontować instalację gazową, mógłbym to zrobić tylko w autoryzowanym serwisie, w tym przypadku Renault.
Przyznaję, że nie najlepiej czułem się ze świadomością, że jeżdżę samochodem, który nie należy do mnie. Być może byłem z tego powodu bardziej ostrożny na drodze, ponieważ obawiałem się konieczności przechodzenia przez rozmaite procedury w przypadku ewentualnej stłuczki. Na szczęście nie miałem takich doświadczeń.
Najbardziej denerwujące były dla mnie jednak koszty. I właśnie – nie chodzi jedynie o wysokość raty leasingowej. Niedogodnością były wysokie koszty ubezpieczeń czy też wspomniane koszty dodatkowe (nie było ich dużo, ale jednak).
Dysponując własnym samochodem, można pozwolić sobie na znacznie większą swobodę w zakresie serwisowania czy ubezpieczenia. Trudno to oczywiście uznać za argumenty zaskakujące – podpisując umowę, wiedziałem, na co się decyduję. Jednak w praktyce miały one większe znaczenie, niż wcześniej zakładałem. A to dlatego, że…
No właśnie. Sądzę, że biorąc samochód w leasing, pominąłem argument, który powinien być najbardziej decydujący – mianowicie, przebieg roczny. Decydując się na leasing, bardziej kierowałem się zachcianką niż potrzebą, ponieważ rocznie wykonuję jedynie 7-10 tys. km. To bardzo niewiele. Przy takim przebiegu, koszt rat leasingowych, ubezpieczenia oraz przeglądów okazuje się wyższy niż koszty paliwa. A to oznacza, że płaciłem przede wszystkim za dostęp do samochodu, a nie za faktyczne korzystanie z niego.
Koszty w skali roku (orientacyjne, brutto)
- Koszt leasingu: – 8000 zł
- Koszt ubezpieczenia – 2500 zł
- Przegląd w ASO – 700 zł
- Koszt paliwa– 3500 zł
Myślę, że w takiej sytuacji leasing jest po prostu zbędnym luksusem, tym bardziej, że przy tak niskich przebiegach, samochód nawet znacznie starszy, ale utrzymany w dobrym stanie, również nie powinien sprawiać problemów.
Sprawa miałaby się inaczej, jeśli samochód faktycznie stanowiłby moje narzędzie pracy.
Jeśli codziennie pokonywałbym setki kilometrów, a w skali roku byłoby to 20 tys. km lub więcej, wówczas udział kosztów leasingu we wszystkich kosztach podróży byłby (procentowo) znacznie mniejszy. I wtedy leasing jak najbardziej miałby uzasadnienie.
Dla kogo leasing samochodu osobowego?
Podsumowując, leasing uważam za ciekawą opcję zakupu samochodu, ale ma ona sens wtedy, gdy auto faktycznie jest Ci niezbędne do działalności gospodarczej, tzn. wtedy, gdy samochód pozwala Ci zarabiać na firmę.
Istotne jest również, aby samochód spełniał Twoje indywidualne oczekiwania (a nie oczekiwania testerów z videoblogów lub czasopism). Niestety, trudno to sprawdzić podczas krótkiej jazdy próbnej. Rozwiązaniem może być np. wynajęcie (choćby na dobę) podobnego samochodu z wypożyczalni i gruntowne jego przetestowanie. Jeśli nie masz takiej możliwości, postaraj się, by jazda próbna była możliwie długa i przebiegała w różnych warunkach.
Jeśli jednak szukasz taniego sposobu na zakup samochodu, który będziesz wykorzystywał w dużej mierze do celów prywatnych, wówczas zastanów się nad innymi możliwościami, najlepiej takimi, które nie będą zbyt mocno wiązały Cię z firmą finansującą zakup.
Można tutaj rozważyć zakup używanego auta za gotówkę, tradycyjny kredyt samochodowy, a nawet częściowe sfinansowanie zakupu z debetu w koncie. Ta ostatnia możliwość, choć kosztowna, ma jedną wielką zaletę – możesz nabyć auto nie dysponując gotówką, a jednocześnie nie rezygnując z możliwości posiadania samochodu na własność.
* Zależy, czy zadeklarujesz wykorzystywanie samochodu do celów firmowych (odliczenie 100%), czy do celów mieszanych (50%).
— Podoba Ci się ten wpis? —