Kiedy zakładasz lub prowadzisz małą firmę, sukces może kojarzyć Ci się z zamianą małego biura na peryferiach, na siedzibę w wielkim biurowcu w centrum miasta. Setki pracowników, międzynarodowe oddziały… Ale wiesz co? Spełnienie takiej wizji niekoniecznie byłoby fajne, a skalowalność nie jest rozwiązaniem wszystkich problemów. Prawdę mówiąc – generuje wiele nowych.
W tekście pt. „Jak wyskalować biznes bez zatrudniania pracowników?” skupiłem się na odpowiedzi na pytanie „JAK?”. Tamten tekst był przeznaczony dla osób, które szukają sposobów, by w prosty sposób i bez zatrudniania zwiększać skalę swojej działalności. Ten jest dla tych, którzy mają wątpliwości co do sensu skalowania. Bo czy nieustanne powiększanie firmy trzeba traktować niczym przymus?
Ty dla firmy, czy firma dla Ciebie?
Faktycznie, słuchając rozmaitych historii sukcesu można odczuwać presję, by nieustannie zdobywać więcej i więcej, „rozprzestrzeniać” się, zwiększać skalę i budować jak największe zespoły pracowników. Ale z drugiej strony mamy i inne trendy. Esencjalizm, koncentracja na jednym projekcie w jednym czasie, slowbusiness, to przykłady koncepcji, które w centrum stawiają nie pieniądze, a człowieka. Rzecz bowiem w tym, czy to firma ma być dla Ciebie, czy Ty dla firmy?
Niestety, tam gdzie skalowanie staje się bożkiem czy też świętym Graalem, łatwo poświęcić siebie (swoje zdrowie), rodzinę, wszystko i wszystkich wokół, koncentrując się na tym jedynym celu. Ale czy warto? Czy nie lepiej byłoby powiedzieć sobie w pewnym momencie „dość”? Jeśli zarabiam już tyle, że mogę bez większego stresu utrzymać siebie i rodzinę, to czy mam powód, by nadal „zabijać się o więcej?”.
Okazja jest zobowiązaniem
To oczywiście sprawa bardzo indywidualna. Jedni wolą bardziej dynamiczny rozwój, chcą się sprawdzić, traktują życie niczym walkę i pragną każdego dnia mierzyć się z jak największą liczbą wyzwań. Drudzy wolą „święty spokój” – nie czują potrzeby, by każdy dzień spędzać na „rollercosterze”.
Na mojej osobistej liście wartości spokój jest bardzo wysoko. Owszem, chcę dobrze zarabiać, ale zawsze gdy pojawia się szansa na zarobek większy niż zwykle, staram się przeanalizować, z jak dużym stresem wiązałaby się dana okazja. No właśnie – „okazja” – Paul Jarvis w książce „Firma czyli Ty” pisze, że „Okazja to nic innego, jak zakamuflowane zobowiązanie. Wykorzystując ją, można odnieść sukces, ale zawsze będzie to czymś okupione.”
Z kolei Mike Michalowicz w książce „Po pierwsze: ZYSK” wiele miejsca poświęca temu, że zwiększanie skali właściwie zawsze oznacza wzrost kosztów, a już niekoniecznie wzrost zysków. Zatrudnianie ludzi wymaga nie tylko wypłacania wynagrodzenia, ale także powiększania biur, zakupu nowych mebli i mnóstwa dodatkowych kosztów.
W efekcie bardzo łatwo można doprowadzić do sytuacji, w której owszem, firma jest coraz większa, ale po opłaceniu wszystkich rachunków związanych z tym rozwojem na Twoim koncie pozostanie nie więcej, a tyle samo lub nawet mniej pieniędzy. A przecież stres związany z zarządzaniem większą organizacją będzie większy, tak jak ilość spraw do ogarnięcia i „pożarów do ugaszenia”.
Osiągnij cel i zakończ temat
Dlatego ja wolę iść inną drogą, znacznie bliższą temu, o czym pisze Jarvis. A twierdzi on m.in., że warto ustalić, ile chcesz zarabiać – tzn. jaka kwota przychodu będzie dla Ciebie odpowiednia, abyś mógł żyć na poziomie, który Ci spokojnie wystarczy. Dokładnie tak! Chodzi o ustalenie nie dolnej, ale górnej granicy. To nie znaczy, że gdy już ją osiągniesz, nie możesz jej przebić, ale… Nie musisz. Możesz wtedy głęboko odetchnąć i powiedzieć sam do siebie lub do tych, którzy przyjdą do Ciebie z nowymi propozycjami: „Nic już nie muszę. Osiągnąłem swoje cele.”
Takie podejście ułatwia wyznaczenie życiowych priorytetów i skupienie się na rzeczach, które są dla Ciebie naprawdę ważne. Nie musisz do końca życia biec w maratonie. Możesz znaleźć czas, by zająć się swoim hobby, czy nawet, by nie robić nic. Twoim celem może być właśnie takie ustawienie swojego biznesu, abyś Ty sam był w nim jak najmniej potrzebny, by jak najwięcej działo się w nim samo. Oczywiście, niektórzy osiągają to właśnie dzięki pracownikom, ale to nie jedyna droga w erze internetu i automatyzacji. Ale o tym już pisałem w tekście wspomnianym na początku.
Odrzuć presję skalowania
Dziś chcę Ci jedynie powiedzieć, że skalowanie to nie obowiązek. Odrzuć presję. Nie pozwól, by Twoje życie ograniczyło się tylko do pracy. Wyznacz sobie cele – także te finansowe – dąż do nich spokojnie i konsekwentnie, ale nie zabijaj się o nie. A jeśli pewnego dnia wreszcie je osiągniesz, wtedy zdecydujesz, czy chcesz podbić ten cel, czy chcesz wyruszyć w drogę na nowy szczyt, czy może wolisz cieszyć się tym, co masz. Wiedz, że nie musisz. Nie musisz brać na siebie kolejnych zobowiązań, które być może wiązałyby się z nieprzespanymi nocami i niepotrzebnym stresem.
Być może wcale nie musisz mieć większej liczby klientów, więcej produktów w ofercie, czy też większej sprzedaży? Być może właśnie ten obecny poziom jest tym najbardziej „akurat”? W praktyce, bardzo trudno się do tego przyznać, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia… Gdy jednak Ci się to uda, gdy przyznasz, że osiągnąłeś dokładnie to, czego chciałeś, możesz poczuć niesamowitą i wyzwalającą ulgę 🙂 .
Spodobał Ci się ten wpis?