Po modzie na „slow life” i „slow food” pojawia się nowy trend: slow fashion. Pojęcie to jest o tyle interesujące, że jest bardzo pojemne i wbrew pozorom, ma szansę wpłynąć nie tylko na modę i nasze zakupowe wybory, ale również na biznes – i to nie tylko ten modowy.

Co to znaczy być „slow”? Nie, nie chodzi o to, by być powolnym, ale już o to, by być uważnym, jak najbardziej. Sednem idei slow life czy slow food jest delektowanie się życiem, zastępowanie pośpiechu, celebrowaniem każdej kolejnej chwili. Jeśli więc mamy zjeść posiłek, niech będzie to starannie przygotowana potrawa, zawierająca wysokiej jakości składniki. Jeśli zamierzamy kupić ubranie, niech będzie to odzież dobrze zaprojektowana i dobrze uszyta, a zarazem dopasowana do naszego stylu oraz już posiadanej garderoby.

Świadomość, staranność, uważność – to słowa kluczowe, które często występują w zestawie z pojęciem „slow”.

Slow life często mylone jest z minimalizmem. Jednak to, że ktoś nie chce kupować byle czego, jeść byle czego, czy też spędzać byle jak czasu wolnego, nie musi oznaczać koncentrowania się na redukowaniu swoich doświadczeń czy stanu posiadania. Dlatego życiu w stylu slow bliżej jest do esencjalizmu; w esencjaliźmie zaś nie chodzi o to, by mniej mieć, ani mniej przeżywać, ale by starannie wybierać dla siebie to, co najlepsze.

Esencjalizm promuje zdrowy, przemyślany egoizm rozumiany jako dbałość o jakość naszych doświadczeń. Jeśli jestem esencjalistą, to ważne jest dla mnie to, aby nie tracić czasu ani pieniędzy na to, co nie ma dla mnie wartości, jest bezużyteczne, ma niską jakość albo jest niezgodne z moimi przekonaniami.

lady-983959_1280

Jak rozumieć slow fashion?

Jak widzisz, te różne pojęcia są ze sobą zbieżne, choć różne osoby zwracają uwagę na różne ich aspekty. Szukając informacji na temat slow fashion, najczęściej trafiałem na teksty mówiące o tym, by wybierać tylko takie ubrania, które będą pasowały do naszego – ustalonego wcześniej – stylu, by ograniczać ilość odzieży na rzecz jej jakości, by nie wyrzucać pochopnie starych ubrań… Właściwie, czytając te teksty pobieżnie, trudno dokopać się do czegoś, co wykraczałoby poza odrzucenie zakupoholizmu i posprzątanie w szafie.

Moja siostra zwróciła mi jednak uwagę na znacznie głębsze, prawdopodobnie bardziej pierwotne zasady slow fashion i odniesienie podstawowych zasad tej filozofii do biznesu.

Slow fashion jest bowiem nie tyle niechętny konsumpcjonizmowi, co przypadkowym wyborom. Nie zachęca do tego, żebyśmy nie kupowali modnych ubrań, ale zwraca uwagę na to, abyśmy wybierali je w sposób przemyślany.

A to oznacza również konieczność zwracania uwagi na to, w jaki sposób dane spodnie, koszula lub sukienka powstały, a więc na to, czy biznes, który wspieramy swoim portfelem, działa w sposób etyczny i ekologiczny.

Tylko od nas zależy, czy wspierać będziemy twórców mody niezależnej, małych producentów odzieży, krawców szyjących ubrania na miarę – a więc bardzo często ludzi, którzy tworzą ubrania z wykorzystaniem własnych środków, wysokiej jakości materiałów i uczciwie płacących swoim pracownikom, czy też bogacić będziemy duże koncerny, oferujące (często, nie twierdzę, że zawsze) ubrania marnej jakości, przygotowywane przez tanią, niewykwalifikowaną siłę roboczą, pracującą w warunkach urągających godności, w zamian za wyżywienie skromniejsze od tego, które dostają nasze domowe zwierzątka.

Na szczęście, niektóre blogerki modowe zwracają uwagą także na ten aspekt slow fashion.

Nie możemy przymykać oczu na tragiczne warunki w jakich pracują pracownicy wielkich koncernów odzieżowych na Dalekim Wschodzie. Wydawałoby się, że niewiele możemy poradzić, ale dzięki naszym wyborom, możemy zaprotestować przeciwko nieetycznej modzie – czytamy na blogu Kameralna.com.pl.

Pierwotna [definicja], określa tym mianem propozycję reformy przemysłu odzieżowego tak, aby produkcja odbywała się z poszanowaniem praw człowieka i praw natury. Stawiając na jakość, nie na ilość wytwarzanych produktów producenci mieliby zatrudniać na godziwych warunkach pracowników, którym umożliwiano by rozwój i awans – wszak chodzi o to by stawali się specjalistami w swojej dziedzinie –  twierdzi autorka bloga Larobevintage.pl .

Ta sama blogerka zwraca uwagę także na inną definicję slow fashion:

Inna wersja tłumaczenia „slow fashion” zakłada, niewątpliwie korzystne dla człowieka, stosowanie wyłącznie ekologicznych, tzw. organicznych materiałów.

Slow fashion promuje więc świadome kupowanie odzieży u tych producentów, którzy zwracają uwagę na ekologię, etykę, w tym także szanują pracę innych ludzi. To oznacza, że jeśli trend taki będzie zyskiwał na popularności, skutkiem tego mogą być poważne zmiany na modowym rynku.

Jeśli klienci oraz media będą poświęcać szczególnie dużo uwagi producentom etycznym i ekologicznym, wówczas także znane marki będą chciały podpiąć się pod ten nurt. Ale to nic złego, bo w efekcie biznes modowy zacznie zmieniać swoje oblicze, choć powiedzmy sobie szczerze, skutkiem tego mogą być m.in. wyższe ceny ubrań.

slow_fashion

O slow fashion przeczytasz m.in. na blogu http://styledigger.com. Autorka bloga jest jednocześnie autorką książki na ten temat.

Slow fashion w Twoim biznesie

No dobrze, ale cały czas mówimy o modzie, a przecież wspomniałem, że slow fashion może wpływać na biznes w ogóle. I nie mam na myśli „jedynie” tego, że w każdej branży i bez względu na zakres prowadzonej działalności, warto działać etycznie i ekologicznie. Oczywiście, warto. Jeśli nie przekonują Cię kwestie wartości, przekonać Cię mogą pieniądze.

Klienci już teraz coraz częściej zwracają uwagę na to, jakie firmy wspierają swoimi codziennymi wyborami. I coraz częściej chcą, by były to firmy dbające o środowisko, dbające o klientów oraz… stosujące przejrzystą politykę informacyjną.

Zaraz, zaraz… Przejrzystość informacji i slow fashion? Co to ma ze sobą wspólnego?!

Otóż, bardzo dużo. Jeśli firma chce przekonać do siebie klienta będącego „wyznawcą” slow fashion, musi udostępniać informacje na temat pochodzenia swoich produktów. Im więcej informacji ujawni, im bardziej będzie zabiegać o dobre relacje z klientami, im mniej faktów będzie osłaniać „tajemnicą handlową”, tym większe zaufanie może wzbudzić.

I w tym właśnie miejscu możemy wyjść poza ramy wąsko rozumianego „slow fashion”.

Pojęcie to bowiem odnosi się do każdego biznesu, który prowadzony jest z szacunkiem wobec klienta.

Przedsiębiorca bądź artysta działający w zgodzie z tą ideą nie musi wcale zajmować się modą, by prowadzić swoją działalność w sposób przejrzysty, czytelny, w pełni zrozumiały dla Klienta.

Moja siostra za działanie w zgodzie ze „slow fashion” uznaje np. przejrzyste informowanie o kosztach produkcji swoich wyrobów artystycznych. Wchodząc na jej stronę* możecie dokładnie dowiedzieć się nie tylko tego, za ile można kupić wykonany ręcznie wazon lub świecznik, ale także, ile czasu zajmuje jego przygotowanie, jaki był koszt użytych materiałów oraz ile kosztuje wypalenie ceramiki.

Czy nie chcielibyście, by tego typu informacje były podawane przez wszystkich producentów i usługodawców? Prosto, czysto, przejrzyście, a przy tym etycznie i frontem do klienta. Po prostu – nie musisz zajmować się modą, by to, co robisz było zgodne z zasadami „slow fashion”.

A jakie jest Twoje zdanie? Czy myślisz, że ten trend będzie stawał się coraz popularniejszy, czy może okaże się szybko przemijającą – nomen omen– modą?

Spodobał Ci się ten wpis?
Postaw mi kawę na buycoffee.to