Czy banki zdjęć to dobre rozwiązanie dla firm? A jeśli tak, to czy lepiej postarać się o darmowe zdjęcia, czy może wybrać te płatne?
Choć temat ten wielokrotnie przewijał się przez różne blogi i portale, wciąż jest ważny – szczególnie dla osób, które dopiero rozpoczynają działalność gospodarczą.
Zacznijmy od podstaw dla zupełnie niewtajemniczonych. Zdjęcia dostępne w sieci są chronione prawami autorskimi i nie możemy ich tak po prostu zamieścić we własnych materiałach. Nawet podanie źródła fotograficznego „cytatu” nie załatwia sprawy (choć zdarza się, że nawet czasopisma wykorzystują w taki sposób zdjęcia pobrane z internetu).
Zgodnie z prawem autor zdjęcia powinien wyrazić zgodę na wykorzystanie fotografii przez daną osobę/firmę w określonym miejscu i w określonym celu i dopiero gdy taką zgodę uzyskamy, publikacja jest legalna.
Oczywiście większość fotografów chętnie zobaczy swoje prace na Twojej stronie firmowej, ale wielu z nich postawi warunek – mianowicie, zażyczy sobie określonego wynagrodzenia. W każdym razie – jeśli upatrzysz sobie jakieś zdjęcie, nic nie zaszkodzi odszukać jego autora i zapytać o możliwość wykorzystania wybranej fotografii. Jeśli usłyszysz zaporową cenę, możesz spróbować ją negocjować, czy nawet zaproponować rozliczenie w barterze. Jeśli wyłowisz z sieci zdjęcie amatora, który zdjęcia wykonuje hobbystycznie i nie w celach zarobkowych, są duże szanse, że szybko osiągniecie porozumienie.
Skąd darmowe zdjęcia?
Szukanie autora, proszenie o zgodę, negocjowanie warunków – wszystko to jednak trwa i nie gwarantuje efektu. Dlatego wiele osób, tworząc firmową stronę internetową, szuka szybszego rozwiązania. I tutaj z pomocą przychodzą serwisy internetowe, które udostępniają zdjęcia bezpłatnie. Robią to za zgodą autorów, którzy nadają swoim obrazom licencję CC0, a więc nie roszczą sobie praw do wykonanych przez siebie zdjęć i pozwalają na ich dowolne wykorzystanie (także komercyjne).
Moim ulubionym portalem tego typu jest ostatnio Pixabay.com – wszystkie zamieszczone tam zdjęcia można wykorzystywać bezpłatnie, a wyszukiwanie odbywa się podobnie jak w bankach płatnych zdjęć. Kiedyś często korzystałem z serwisu SXC.hu, przemianowanego jakiś czas temu na freeimages.com. Tam jednak trzeba uważać, ponieważ poszczególne zdjęcia mają różne licencje. Niektórzy autorzy oczekują zapłaty, są też i tacy, którzy choć pozwalają korzystać z fotografii za darmo – wymagają podpisania jej nazwiskiem autora oraz powiadomienia o miejscu wykorzystania. Dlatego za każdym razem należy zwrócić uwagę na warunki udostępnienia konkretnego obrazu.
Przeszukiwać możemy także przepastne zasoby Flickr.com, gdzie również zdjęcia mogą mieć rozmaite licencje. Co jednak ważne, już na etapie wyszukiwania możemy zaznaczyć, że interesują nas wyłącznie fotografie udostępnione do użytku publicznego i komercyjnego. Niestety, tam z kolei zdarza się, że zdjęcia zamieścił na swoim koncie ktoś, kto wcale nie jest ich autorem, a więc ktoś, kto sam „ukradł” je z innego źródła.
W ostatnich kilku latach powstało też kilka innych portali udostępniających zdjęcia na podstawie licencji CC0, m.in. Pexels.com oraz Unsplash.com.
Jeśli szukasz większej liczby portali z darmowymi zdjęciami, odsyłam do pewnego źródła. Tu znajdziesz długą listę: http://klosinski.net/banki-z-darmowymi-zdjeciami/.
Wady korzystania z darmowych zdjęć
Ale zaraz, zaraz… Skoro miejsc z bezpłatnymi zdjęciami jest tak wiele, dlaczego nie wszyscy z nich korzystają? Jeśli to naprawdę taki świetny pomysł, dlaczego tak wielu jest „naiwniaków”, którzy za zdjęcia wolą płacić?
Niestety, powodów jest wiele. Oto kilka tych, które są najważniejsze dla mnie:
- W bankach z darmowymi zdjęciami jest mnóstwo zdjęć wysokiej jakości, ale przeważnie są to fotografie przyrodnicze lub pokazujące przedmioty. Tymczasem do celów promocyjnych najlepiej sprawdzają się zdjęcia z ludźmi. Prawda jest taka, że niewielu modeli (zarówno amatorskich, jak i profesjonalnych) pozwoli publikować zdjęcia swojej twarzy, nie mając żadnej kontroli nad tym, gdzie i w jakim celu są one zamieszczane. Płatne banki zdjęć, teoretycznie, zapewniają nieco wyższy poziom bezpieczeństwa, no i wiążą się z tantiemami dla fotografa (który może z kolei zapłacić swojemu modelowi), a to już mocno zmienia punkt widzenia.
- W wielu portalach można znaleźć te same zdjęcia. A ponieważ to, co darmowe, cieszy się większą popularnością niż to, co płatne, jest bardzo prawdopodobne, że wybrane przez Ciebie zdjęcie znajdziesz nie tylko na swojej stronie, ale i na stronach bądź w reklamach kilku Twoich konkurentów.
- Choć wybór zdjęć udostępnianych bezpłatnie jest duży, i tak stanowią one jedynie kroplę w morzu wszystkich zdjęć dostępnych w sieci. Korzystając z płatnych baz zdjęć, bez większego trudu znajdziesz fotografię przedstawiającą np. „trzy roześmiane kobiety wychodzące z morza”, albo „smutnego kierowcę”. Nie ma co się łudzić – wśród bezpłatnych fotografii nie znajdziesz zdjęcia ilustrującego każdą, dowolnie opisaną sytuację, musisz więc iść na kompromis, wielokrotnie godząc się na zdjęcia, które daleko odbiegają od tego, czego szukasz.
- Wykorzystanie bezpłatnych zdjęć w oficjalnej kampanii reklamowej czy też na oficjalnej stronie firmy może być odbierane jako nieprofesjonalne. Ponieważ wybór zdjęć darmowych jest ograniczony, niektórzy z Twoich kontrahentów będą w stanie rozpoznać, że użyłeś “gratisów”. O ile nie będzie to źle widziane np. w przypadku blogerów (na tym blogu wykorzystuję właśnie zdjęcia z licencją CC0), czy innych osób przeczesujących bezpłatne zasoby do celów prywatnych, o tyle poważnej firmie trochę to jednak nie przystoi…
Osobiście uważam, że z powodzeniem można wykorzystywać bezpłatne zdjęcia w prezentacjach lub – w ostateczności – na mniej istotnych (i mniej popularnych) podstronach serwisów internetowych. Czasem można pokusić się o użycie ich w drukowanej ofercie lub na firmowym blogu. Unikałbym ich jednak na stronie głównej firmy lub w kampanii reklamowej.
Rzecz jasna decyzja czy i w jaki sposób chcesz korzystać z darmowych fotografii, należy wyłącznie do Ciebie.
Warto jednak, abyś wiedział, że masz wybór. Poza zdjęciami bezpłatnymi, do wyboru masz także fotografie płatne, udostępniane na zasadach „royalty free”, możesz także zamówić indywidualną sesję fotograficzną. Kiedy warto z tych opcji skorzystać?
O tym napisałem TUTAJ.