Minister finansów nie wyklucza wprowadzenia nowego podatku przychodowego. Miałby on znacząco wpłynąć na wzrost wpływów do budżetu państwa, uprościć procedury oraz ograniczyć lukę CIT.

Podatek przychodowy to prawdziwa rewolucja w polskim systemie podatkowym. Kiedy nastąpi? Na razie nie wiadomo. Nie jest to jednak pomysł zupełnie nowy.

Idzie nowe?

Pomysł podatku przychodowego nie jest nowy. Pierwszą wersję projektu reformy finansów publicznych, w której zawarta była taka propozycja stworzył Krzysztof Dzierżawski w 2001 r. w Centrum im. Adama Smitha. Ponowił ją “Nowy Ład Podatkowy” przygotowany w 2015 r. przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Te dwie organizację oraz Rzecznik MŚP to dziś najwięksi orędownicy daniny.

Podatek przychodowy ma być nie nową daniną nałożoną na firmy, ale podatkiem zastępującym już istniejący podatek dochodowy. Naliczany byłby od czystego przychodu, bez pomniejszania o koszty. Stawki podatkowe byłyby zróżnicowane w zależności od rodzaju prowadzonej działalności: od 3% do 15%. W przypadku podatku od osób prawnych stawki miałyby wynosić 0,49% od przychodu banków i instytucji finansowych oraz 1,49% dla przedsiębiorstw.

I tu dochodzimy do dwóch koncepcji opodatkowania podatkiem przychodowym. Szersza – proponuje objęcie nim wszystkich działalności gospodarczych. Węższa – tylko płatników CIT, czyli podatku dochodowego od osób prawnych.

W marcu 2021 r. – eksperci Centrum im. Adama Smitha przygotowali symulację, z której wynika, że wprowadzenie podatku przychodowego ze stawką 1,49 % w miejsce obecnego CIT zwiększy wpływy podatkowe o 91% z 45,3 mld zł do 86,6 mld zł. Co istotne, ta wersja zakłada, że podatek nie dotyczyłby instytucji finansowych, a dla mniejszych firm byłby dobrowolny.

Podczas debaty o systemie podatkowym rzecznik MŚP Adam Abramowicz wspomniał, że w przypadku podatku dochodowego od osób fizycznych już istnieje forma podatku przychodowego – to promowany obecnie przez rząd ryczałt od przychodów ewidencjonowanych.

Zalety podatku przychodowego

Promotorzy tej daniny wskazują na odebranie fiskusowi możliwości decydowania o kosztach firm i potencjalny wzrost dochodów budżetowych. Skoro przychodu nie pomniejszy się o żadne koszty, to faktycznie problemu nie ma.

Wydaje się jednak, że największe znaczenie ma ograniczenie tzw. luki CIT. Chodzi o różnicę pomiędzy teoretyczną kwotą, którą firmy powinny wpłacić do budżetu, a faktycznymi wpływami z podatku. W 2018 r. wyniosła ona aż 22 mld złotych. Jak wynika z analizy Związku Przedsiębiorców i Pracodawców 62% podatników CIT w Polsce nie płaci podatku w ogóle, a za niemal 1/3 wpływów z tytułu CIT odpowiada 9 największych podmiotów z udziałem skarbu państwa. Zaskakujące niskie podatki płacą takie firmy jak Auchan (0,004%) czy Orange (0,12%). Po zmianach miałoby się to zmienić i to właśnie wydaje się być clou problemu.

Dochody z CIT stanowią niewielką część całkowitych dochodów publicznych w Polsce – mniejszą niż w większości państw UE. Wpływy z tego podatku stanowiły w Polsce 5% dochodów państwa i były zauważalnie niższe od średniej unijnej na poziomie 7%.

Wady podatku przychodowego

Konfederacja Polskich Pracodawców Prywatnych uważa, że podatek przychodowy uderza przede wszystkim w tych, którzy od lat przeznaczają ogromne środki na inwestycje w naszym kraju.  W ich opinii takie rozwiązanie mogłoby spowodować ograniczenie inwestycji w Polsce największych firm zagranicznych i obniżyć atrakcyjności Polski jako miejsca do lokowania nowych inwestycji.

Organizacja wskazuje również, że nowy podatek przychodowy może  doprowadzić do bankructwa firm o niskiej rentowności oraz wywrzeć presję na skracanie łańcuchów dostaw i monopolizację gospodarki.